Red: Eugeniusz C

Opublikowano: 27 Maja 2018

Jak walczyć z komunizmem?

Na kanwie rozpoczętej dyskusji o wyburzeniu pałacu kultury przypominam bezmyślnym zwolennikom burzenia tego obiektu, że stają w jednym szeregu z wandalami i barbarzyńcami. Co innego jest budowla wybudowana przez totalitarystyczną władzę, powstała w czasie trwania reżimu, a co innego relikt tej dyktatury, który rozsławia ją, który ją propaguje, który podtrzymuje jej trwanie, utrwala na przyszłość wrogą ideologię albo sugeruje jej wskrzeszenie.

Czy na tym miało by polegać potępienie komunizmu, że zniszczymy wszystkie jego wytwory. Dla zasady musielibyśmy zniszczyć całą infrastrukturę, jaką po sobie komunizm pozostawił; fabryki, szkoły, mieszkania, drogi. Przecież to absurdalne! Poza tym wiemy, że w tamtym czasie powstało wiele zakładów pracy, fabryk, instytutów naukowych. Chociaż były one niedoskonałe i wadliwe na wielu poziomach, to jednak generalnie pozwalały narodowi sie rozwijać. Nikt nie powie inaczej.

Trwanie i pozostawanie tego budynku to nie jest rozgłaszanie przesłania ideologii komunistycznej tak jak jest nią nazwanie ulicy imieniem jakiegoś bolszewika i komunistycznego watażki i ideologa. Przepraszam, ale mylenie tych rzeczy, świadczy o niewłaściwym kojarzeniu pojęć z konkretnymi rzeczami. To też nie gloryfikacja komunizmu albo jego dorobku, bo nie ma to nic z tym wspólnego.

Wychodząc z zasady zwolenników wyburzenia trzeba by było pochwalić wszystkich tych, co niszczyli Polskę po odzyskaniu wolności w roku 1989, gdy upadł komunizm. Należałoby okrzyknąć bohaterem narodowym p. Balcerowicza, który pozwolił na rozprzedanie majątku Polski Ludowej za bezcen i otworzył kraj na grabież polski przez zachodnie i międzynarodowe korporacje. Narodowi polskiemu nie pozostawiono prawie nic, bo miliony prostych ludzi odsunięto od uwłaszczenia i prywatyzacji, tych robotników, inżynierów, rolników, rzemieślników, nauczucieli, którzy ten majątek przysporzyli.


Przypominam, że w dzikiej prywatyzacji, którą można nazwać barbarzyńską grabieżą zniszczono doszczętnie ponad 2000 zakładów. Był to kosmiczny majątek. Na długie dziesięciolecia Polska cofnęła się w rozwoju, bo została właściwie odarta z własności materialnej. Jakakolwiek by ona nie była i ktokolwiek by ją nie przymnożył i w jakichkolwiek czasach nie była zdobyta, czy komunizmu czy demokracji miała swoją cenę, którą zdeprocjonowano w sposób jak robią typowi malwersanci.


Do tego majątku należy też Pałac KiN. Majątek ma cechy narodowe, a nie ideologiczne. Nawet jeśli tak myśleć jak potencjalni burzyciele, że nie warto to trzymać, bo to komunistyczne i śmierdzi, bo zrobione przez zły reżim, to widzimy w tym horrendalne nieporozumienie.

Wygląda na to, że nawet część politycznych elit postsolidarnościowych, karierowiczów prawdopodobnie, co biega od partii do partii, by być u władzy, straciła zdrowe rozeznanie. O wiele bardziej niż zrujnowanie pałacu do zerwania z przeszłością komunizmu byłoby przydatne, aby ci co mają przeszłość komunistyczną, a teraz przy sterach, na oczach narodu potępili to, co ich splamiło i pokazali jak wtedy w młodości zbłądzili, a po tym akcie podjęli adekwatną pokutę za niechlubny okres życiowej drogi.

Efekt dobroczynny byłby o wiele bardziej skuteczny niż wyburzenie dziesiątki pałaców z czasów komunizmu.

Jeśli tutaj żądam czegoś od partii rządzącej, to nie oznacza, że nie żądam tego od innych. Jednakże przykład powinna dać ta partia, która walczy absolutnie z bolszewizmem, dla której dekomunizacja nie jest pustosłowiem, przynajmniej w politycznym programie.